piątek, 2 listopada 2018

wtorek, 23 października 2018

Thinspos #1

 Obiecany post z thinspiracjami... Jejku jak ja chciałabym być tak chuda...








Śpijcie dobrze, Motylki





Hej hej hej:)

Wreszcie znalazłam trochę wolnego czasu, więc trochę o tym, co u mnie :)

  W szkole jakoś żyję, niby idzie mi okej ale muszę poprawić matmę, jakoś to będzie ;D
A co z resztą? Jest stabilnie, dobrze.

  Ze sferą emocjonalną bywa różnie, ale każdy ma swoje wzloty i upadki, prawda? :)
Co do bilansu na wczoraj, zjadłam dwie kanapki i kilka ciastek, a to wszystko dopiero po 17 po powrocie ze szkoły, czyli nie najgorzej. Dziś słabiej, bo banan i ze cztery kanapki, ale mimo wszystko cieszę się, bo mogło być gorzej, tym bardziej teraz, kiedy zbliża mi się okres :|

 Niedługo wracam do pracy. Chcę choć trochę odciążyć mamę w kwestiach finansowych, w sensie, nie chcę "żulić" od niej na zachcianki, tylko chcę mieć też swoje własne oszczędności. Będzie to typowa weekendówka, kelnerstwo. Nalatam się, spale kalorie i nie będę jeść, bo kiedy pracuję nie odczuwam głodu :))

  Niedługo prawdopodobnie wyjeżdżam do Włoch, na tydzień. Mój brat cioteczny pracuje w  firmie transportowej, jeździ tirem i zaproponował, że mnie weźmie któregoś razu. Nie mogę się doczekać, bo uwielbiam jeździć i zwiedzać różne kraje <3

  A co z Wami? Jak wasze bilanse? Podróże? Byliście za granicą? W komentarzach chwalcie się gdzie :))

PS. Od dziś startuje seria z thinspiracjami, będę je dodawała co tydzień we wtorki koło 20:00 :)

Wasza Skinny

poniedziałek, 15 października 2018

Guess who's back

   Siedzę nad tym postem dobre 15 minut i nie mam pojęcia od czego zacząć. Chciałabym przeprosić, że nie piszę, ale to by było takie oklepane.. Mimo wszystko wybaczcie, Motylki.

  Ostatnio po prostu wiele się dzieje, a dziś przytłoczyło mnie kolejne załamanie. Nie wiem co ze mną nie tak, wiem że potrafię zniszczyć wiele.

 Ale, ale... Mam dla Was ogłoszenie :)
Ruszył grupowy czat dla takich, jak my :) Dla Motylków :) Jeżeli któraś z Was jest chętna, w komentarzach dajcie znać, a ja się odezwę :)

 A co poza tym? Nauki dużo, podjęłam pracę, dorywcza bo dorywcza, ale jest, chociaż szczerze myślę nad przeniesieniem, nie mam siły na nic.. W szkole ledwie daję radę, jest megaciężko, a nauki i wymagań coraz więcej.. W przyszłym miesiącu znów wyjeżdżam na tydzień za granicę, więc znów odpocznę i znów nabawię się zaległości.. Od tygodnia zbieram się, żeby opisać Wam pokrótce wyjazd do Rumunii, gdzie byłam tydzień od 30.09.. ale brak czasu, a jak już znajduję chwilę czasu to albo wrotki, albo pomóc w domu albo cokolwiek... Czasem jestem tak zmęczona, że nawet nie mam siły wstać czy chociażby otworzyć laptopa.. Nie cierpiętego stanu... Może ma ktoś jakieś tipy pomagające w przetrwaniu szkoły, motywujące do  nauki czy cokolwiek? Byłabym bardzo wdzięczna ;D

  Na tę chwilę muszę lecieć, biologia sama do głowy nie wleci...
Piszcie mi co u Was i nie zapomnijcie o czacie :)

Trzymajcie się, Motylki :)


Skinny.

środa, 26 września 2018

Na wstępie podkresle, że nie podoba mi się to, że tak rzadko ostatnimi czasy tu zaglądam.. Wszystko jest ogólnie skomplikowane, zaczęłam rozszerzenia w liceum i nie mam czasu dla siebie już prawie wcale, a jak go mam to staram się poświęcić go przyjaciołom.. Co nowego? Nie jestem z K.  Jak to mówią, było miło, ale się skończyło. Powód? Inna. Wiedziałam że tak będzie, cóż, zakochana idiotka. Ale nie mam zamiaru rozpaczac, mimo że zabolało. Życie jest jedno a ja nie mam czasu na wspominki, trzeba dalej iść przed siebie i zawalczyć o siebie, a nie kogoś, kto nie docenial co ma. Poza tym nic się nie zmieniło, choć w sumie ostatnio zaczęłam więcej ćwiczyc, ale brak zmian na wadze.. Tylko puchne.. Czasem nie daję sobie z tym wszystkim rady, więc jeśli chodzi o sprawy psychologiczne, w moim przypadku sprawa ma się różnie. Ale to temat na oddzielny post.

Jeżeli to czytacie, pokażcie że jesteście, ciepłej na i tak już bliskim zamarznięciu serduszku się zrobi :))

Wasza Skinny

wtorek, 14 sierpnia 2018

Moja chuda siostra

  Chciałam Wam polecić film "Moja chuda siostra". Szwedzki film, oglądałam z napisami polskimi, bo z lektorem nie mogłam znaleźć. Ogólnie ciężko go znaleźć, dlatego go podlinkuję. Z wszystkich filmów o tematyce ED, ten jakoś najbardziej na mnie zadziałał.

http://szukajka.tv/link/7QhVuqN6D4w

Poza tym znowu mi waga lata do góry i do dołu, nie mogę tego znieść. Zbliża mi się okres i mogłabym siedzieć i jeść, nic więcej, dlatego pilnuję się jak najbardziej potrafię. Muszę się wziąć za siebie, bo nie mogę już patrzeć w lustro, masakra jakaś.

A co u Was, motylki? Jak się trzymacie?
Do napisania, Wasza Skinny.

środa, 1 sierpnia 2018

6 z przodu i małe komplikacje

Witajcie Motylki,

Jak dobrze wszystkim wiadomo, jak coś się zaczyna układać, to coś się za chwile musi spieprzyć.

Jestem z Kamilem, kocham go cholernie mocno (co na taki czas ile się znamy może wydawać się śmieszne)... Poza tym, weszłam dziś na wagę i co zobaczyłam? 6 na początku! Dziś z rana (po sniadaniu juz niestety, nie na czczo) ujrzałam na wadze 69,8 kg... Niby bliziutko 70, ale nadal nie 70... Od ponad dwóch lat, dziś pierwszy raz ujrzałam wagę niższą niż 70 kilogramów...

Niestety dziś trochę więcej zjadłam.. Ale najgorsze dopiero Wam powiem..

Otóż, mama zamówiła pizzę, bo w taki upał nie było chętnych w domu do robienia normalnego obiadu. Po zjedzeniu poczułam się źle ze sobą... Niewinnie wyszłam z jadalni (każdy zajął się już czym innym, siostra laptopem, mama sprzątaniem po jedzeniu..) i udałam się do łazienki.. Wszystko pięknie ładnie, kiedy nagle do mojego pokoju weszła mama.. Nigdy nie zapomnę tego momentu...

"Rzygałaś" usłyszałam z jej ust. Zabolało.. Stwierdziła, że ma zamiar mnie pilnować... A mi jest tak cholernie głupio i przykro, że się dowiedziała...

Szlag by to wszystko czasem...

A jak u Was?
Zawsze dla Was, Skinny

poniedziałek, 30 lipca 2018

Trochę update

 Witajcie witajcie!

Wiem, dawno mnie nie było... Ale dziś jestem! I mam dla was parę nowości!

Najpierw zapytam o wasze wakacje! Jak mijają? Trzymacie się? A co z formą? Może macie jakieś ciekawe i działające dietki?

U mnie.. no kilka zmian. Może nic wielkiego, ale jednak..

Jako że wakacje nad jeziorem były dla mnie pod względem figury porażką, to i tak nie narzekam... Jadło się niewiele, a wręcz malutko, bo mama nie pilnowała mnie i mojej przyjaciółki, tylko mojej 11 letniej siostry i jej koleżanki.. Dodatkowo przez trzy noce z rzędu dyskoteki, gdzie praktycznie non stop się tańczyło (z przerwami na zakup wody i przewietrzenie się)...

Poza tym spacery i pływanie..

No wróciłam zadowolona, nie tylko dlatego że schudłam to jeszcze poznałam przecudownego chłopaka... na dzień dzisiejszy znamy się.. 10 dni !  Mimo to jest między nami świetnie, a nawet te 100 km, które nas dzieli nie było dla niego problemem, żeby wczoraj przyjechać.. :) Ale nie będę zanudzać tutaj, jeśli chcecie żebym opisała całkowicie to jak się poznaliśmy i jak staliśmy się parą (a uwierzcie, że to może brzmieć rodem jak z love story!) to po prostu pokażcie w komentarzach taką chęć ;))

No i to schudnięcie i on sprawili, że moja motywacja podskoczyła duuużo w górę i wiem, że nie poddam się tak łatwo na drodze do moich wymarzonych 55 kg!

Padły mi baterie w wadze, więc nie mam jak się zważyć, ale planuję pójść niedługo do babci, żeby sprawdzić swoją aktualną wagę... trzymajcie kciuki Motylki!

Na zawsze Wasza!

piątek, 18 maja 2018

18 maja

Nie mam ostatnio czasu na nic, a jak już mam czas, to mi się nie chce.

Do wakacji 36 dni, niby wzięłam się trochę za naukę, ale równie dobrze mogłam się uczyć cały ten semestr, a nie tylko koniec..

W drugiej klasie biorę się za siebie.

Jeszcze ta praca jutro i w niedzielę... To nie tak, że mi się nie chce, po prostu jakoś ta pogoda mnie zniechęca.

Bo jeśli chodzi o pracę, to chcę się zatrudnić na kelnerstwo na wakacje, a najlepiej już od czerwca, żeby sama dorobić sobie do kieszonkowego, bo w tym roku i tak mnóstwo pieniędzy na mnie poszło, jeszcze ten wyjazd na Węgry za tydzień.

Także tak, to chyba najważniejsze, co miałam do powiedzenia. O wadze nie ma co mówić, bo jest różnie.

Jak udaje mi się nie obżerać, jest dobrze, następnego dnia rano mój brzuch jest płaski, nawet da się lubić.

Problem nadchodzi kiedy jem po 19-20. Wtedy czuję się jak jakiś wieloryb, a następnego ranka już nie mam płaskiego brzucha, tylko wydęty balon.

Niby Waszych komentarzy nie ma zbyt wiele, a raczej wcale ich nie ma, tylko sporadycznie ktoś coś skomentuje... Ale to i tak mnie nie zniechęca do pisania. Piszę to tutaj dla Was, żebyście czuli, że nie jesteście sami, ale również dla siebie, żeby mieć gdzie wylać te emocje...

Co u Was? Mam nadzieję, że lepiej niż u mnie, do napisania <3

czwartek, 10 maja 2018

Aktualizacje

  Wiem, dawno mnie nie było.

      Co nowego?
 Od początku maja dojeżdżam codziennie z domu do szkoły, co oznacza, że spędzam popołudnia w domu, czyli ryzyko jest duże. Poza tym, skończyła mi się ważność karnetu na siłownię, a na razie nie brakuje mi trochę do kupna nowego..
 Ale zdecydowałam, że muszę jakoś pilnować tego jedzenia, żeby się nie obżerać... Staram się jeść co 3 godziny i niewielkie porcje, na razie idzie mi całkiem okej...

   ... ale nie oznacza to, że nie mam ochoty wypić dwóch szklanek wody na hejnał tylko po to, by się tego pozbyć..

  Jakiś czas temu zeszłam już na 70,8 kg, ale teraz z powrotem siedzę na 73...

                  Kurwa.

Niby widzę poprawę, bo 73 to nie 75, ale chcę dojść do wymarzonych 55... chociaż jak tak patrzę, to nawet 60 byłoby już okej...

Nienawidzę tej jebanej 7... nienawidzę siebie... nienawidzę...

   Poza tym opuściłam się w nauce, ale staram się podciągnąć na zakończenie roku..

Trzymajcie kciuki i piszcie, co u Was <3
 
Zawsze z Wami, 
Skinny Dream

piątek, 20 kwietnia 2018

No cóż

Po co być normalnym, skoro można być niepoprawnym anorektykiem?

Kurwa, znów nawpychałam w siebie tego gówna... Jutro na szczęście długa droga, nie zjem nic.
Nienawidzę siebie.

A, no  i wypadają mi włosy.

Kurwa.

czwartek, 19 kwietnia 2018

Żyję

Powiem Wam, że bardziej chujowej osoby od siebie nie znam.

Jestem okropna, niezdecydowana i chcąc dobrze dla moich bliskich, ranię ich.
Nie wiem po co jestem za tym świecie,

tak, tak

powinnam dziękować za życie

i dziękuję

Ale jakim kosztem...



Jeżeli chodzi o Anę to nic nie uległo zmianie, nadal jest moją Królową. Nadal walczę.

O, nawet kupiłam karnet na siłownię <3

sobota, 10 lutego 2018

Do roboty

 Jutro wieczorem nareszcie do szkoły. To znaczy, do szkoły dopiero w poniedziałek, ale jutro wieczorem wrócę na stancję. Nie chcę kończyć ferii, wracać tam, ale tylko wtedy się kontroluję. Tylko wtedy potrafię...
Nie jestem zadowolona z tych ferii... oczywiście były świetne, spotykałam się z przyjaciółmi itd... ale waga ani w tę ani w tę... Czuję się okropnie, nienawidzę siebie. Chce mi się płakać. Nie mam nawet o czym tu i teraz napisać, czuję pustkę, jedyne czego chcę to ćwiczyć do rana... I pozbyć się wszystkiego, co dziś zjadłam...
Do napisania.. nie poddawajcie się.

czwartek, 1 lutego 2018

Humorki

 Czeeść :3

  Ostatnimi czasy tak łatwo jest mnie wkurzyć, że to jakiś hit. Najczęściej robi to moja siostra. Nie dość, że nie mam prywatności, bo jak siedzi obok mnie to zawsze wlepia swój wzrok w mojego laptopa, to jeszcze co chwilę słyszę jakieś podteksty o wadze. Pyta co dziś jadłam, komentuje grubsze osoby i tym podobne... Nawet głupie powiedzonko "słuchaj uchem a nie brzuchem" mnie uraziło. Wszędzie są kalorie, wszędzie widzę ten tłuszcz na swoim ciele.
  Ćwiczę jak najczęściej mogę, unikam kuchni jak mogę. Jem mało o ustalonych porach, tak jak pisałam przedtem. Co 3 godziny. Staram się unikać słodyczy, nie jem tych okropnych batoników ani żadnych cukierków. Jedynym moim "słodyczowym grzechem" były wafelki śmietankowe,41 kcal na sztukę. Okropieństwo.

 Ale jak to mówią- każdy dzień to nowa szansa. Waga powolutku spada, po feriach chciałabym ujrzeć tę piękną 6 na początku... Takie moje małe marzenie, później 5 i będę w niebie.
  Najgorsze jest to, że raz moje nogi są ogromne, raz nie. Raz patrzę w lustro i myślę sobie "o! już jest nawet okej, trzymaj tak dalej a wymarzoną wagę zobaczysz szybciej niż ci się zdaje!", ale chwilę później patrząc w lustro płaczę nad swoim tłustym ciałem. W jednym momencie chcę być sama, smutna, a chwilę później chcę być wśród ludzi, cieszyć się. Najzabawniejsze jest to, że co minutę czuję się inaczej.

  Moim największym marzeniem jest przestać oszukiwać siebie i innych. Skończyć z wiecznie wciągniętym brzuchem, maskującymi ciuchami, sztucznym uśmiechem. Chcę poruszać się lekko i swobodnie, nosić obcisłe koszulki i krótkie topy i WYGLĄDAĆ DOBRZE. I śmiać się szczerze.

 Dobranoc Motylki

wtorek, 30 stycznia 2018

Nie wiem, chyba jakieś zmiany

 Czeeść, Motylki

  Zaczęłam właśnie ferie i na maksa się boję, bo w domu zawsze pełno jedzenia i mama pilnuje (ale nie będę się nad tym rozwodzić, bo już to mówiłam)

   Na samym początku (bo jestem od czwartku w domu) trochę mi przybyło, koło 1,5 kg. Myślę jednak, że to po prostu jakieś wahania w poziomie wody lub wahania hormonalne, bo już jest wszystko w porządku i waga spada.

 Zdecydowałam jednak, że aby uniknąć napadów i tym podobnych, będę jadła mało, ale częściej (co 3 godziny). W ten sposób wieczorem nie będę ani podjadała, ani obżerała się po całym dniu głodówki. Po feriach, gdy wrócę do szkoły nie będę się martwiła o napady, bo tam nie mam pełnej lodówki i nie mam żadnych słodyczy, a tu muszę się pilnować.

  Poza tym nic nowego, ciekawego się nie dzieje.  Pogoda daje w kość, bo nawet wyjść na spacer lub pobiegać nie da rady przed ten wiatr i deszcz, ugh ;-;

 Muszę zacząć trochę oszczędzać, serio. Za kasę zebraną w święta miałam sobie telefon kupić (mama miała tylko dołożyć trochę), ale oddałam swoją Xperie do naprawy po zalaniu i kazali czekać 3 tygodnie, został jeszcze tylko tydzień, ale z koło 400 złotych zrobiło się 50. Nie wiem co ze mną nie tak XD no z tym, że pożyczyłam chyba 100, ale nadal twierdzę, że muszę oszczędzać XD

  Na razie lecę, do napisania :)

niedziela, 21 stycznia 2018

Nienawidzę siebie. Głupie weekendy.

  Mówiłam Wam jak nie cierpię weekend' ów?

Jeśli nie to...

NIE-NA-WI-DZĘ WEE-KEN-DÓW

Dlaczego? Odpowiedź jest prosta:

Weekend=dużo wolnego czasu
dużo wolnego czasu=nuda
nuda=głód
głód=podjadanie
podjadanie=kalorie
kalorie=tycie
tycie=brzydota

Tak w skrócie :)
A za tydzięń ferie... już się boję...

Ale koniec o tym, jutro wreszcie mamy poniedziałek i mimo, że idę do szkoły to się cieszę, bo mam dużo nauki

dużo nauki=mało czasu
mało czasu=brak nudy
brak nudy=brak podjadania

no i super <3

Jutro tylko sprawdzian z biologii, w czwartek sprawdziany z: historii, angielskiego i hiszpańskiego
 Ale już się tym tygodniem i zawaleniem nauką nie stresuje tak jak jeszcze np. wczoraj. Dlaczego?
Bo na jutro mam przygotować z kumpelą układ taneczny i miałyśmy mało czasu na próby w tym tygodniu (tylko poniedziałek-wtorek-środa po godzinie więęc) a jeszcze trzeba było ułożyć układ. Nie zdążyłybyśmy, ale wprowadziłyśmy parę zmian, wymieniłyśmy jedną piosenkę, zmieniłyśmy ustawienie dwóch innych piosenek i jest idealnie. Więc jutro na luziku.

A co u Was? Do napisania, trzymajcie się ciepło (i chudo ;P)

czwartek, 18 stycznia 2018

Am F.I.N.E.

Cześć :*

  Pomyślałam, że się do Was odezwę, czemu nie :)
Spadł obwód mojego ramienia, jej jak super. Poza tym zauważyłam, że przy zgięciu zaczyna wystawać mi kręgosłup. Waga też jak na razie leci w dół, mam postanowienie, że mimo tego iż będę w domu w sobotę i niedzielę w dalszym ciągu nie ruszę słodyczy, co będzie baaardzo trudne. Poza tym chcę ograniczyć jedzenie w weekend, bo wiadomoo, dużo wolnego czasu a lodówka kusi...
Po tym tygodniu jestem z siebie nawet zadowolona, w tym sensie, że zjadłam nawet niewiele.

Nie licząc wczorajszego napadu.

Ale dziś już jest okej. Na śniadanie zjadłam jogurt Activia truskawkowy 130g, 118.3 kcal. W szkole nic, leciałam na wodzie. Wróciłam ze szkoły około 15:20, zjadłam miseczkę krojonych owoców, 1 banan, 1małe jabłko, 1 mandarynka. Od tamtej pory nic, lecę na wodzie i czując głód wzięłam gumę do żucia. Mam zamiar szybko skończyć lekcje, poćwiczyć i lecę spać.

Ogólnie wczoraj i dziś miałam w szkole zumbę, przygotowujemy się do pokazu na wtorkowym koncercie noworocznym, który też będzie w szkole. Poza tym przygotowuję osobny układ taneczny z koleżanką.

Nic nowego poza tym się nie działo, nie mam więc zbyt wiele do napisania, więc teraz się żegnam, napiszę jutro późnym wieczorem i powiem jak mi poszło z powrotem do domu pełnego słodyczy i innego jedzenia

Trzymajcie się :3

wtorek, 16 stycznia 2018

To już

  Witajcie Motylki

  Wiem, wiem, tytuł nic Wam nie mówi.
 Już objaśniam:

 Do tej pory moja droga z Pro Aną była... różna? Mam na myśli, czasem nie miałam motywacji, czasem pozwoliłam sobie na słodkie co nieco. Od pewnego czasu zastanawiam się jak ludzie mogą jeść bez żadnych wyrzutów sumienia, a w szczególności jeść te ociekające tłuszczem słodycze. Fee.
Teraz jest ten moment, że na sam widok jedzenia mnie skręca, ale niestety jem, w tygodniu nie jem dużo, rano, koło 7:00, później po szkole, koło 15:00-16:00, i ewentualnie koło 18:00. Problemem jest weekend, dużo wolnego czasu, kontrola mamy...
I zaczynają się schody. Czasem w tygodniu było mi ciężko, żeby nie podjadać, środy zazwyczaj były dniami, kiedy jadłam najmniej i miałam najmniej lekcji (do 12:00). A w tym tygodniu, pomimo że to dopiero wtorek, czyli drugi dzień mojego pobytu w szkole (tzn. mieście, gdzie się uczę, bez kontroli mamy itd) jest całkiem okej. Mój wczorajszy bilans to:
kalorie spożyte: około 710
kalorie spalone: około 1600
czyli na czysto to około 800-900 na minusie
Dziś też do tej pory 400 kcal, śniadanie o 7:20, owsianka proteinowa, 250 kcal, kolejny posiłek to dopiero mały obiad złożony z :
  • 130 g ziemniaków gotowanych, bez soli, bez niczego- 134 kcal
  • 115 g ogórka zielonego, bez dodatków + 145 g brokułów, bez dodatków i soli- razem 67,1 kcal

Jeszcze wieczorem kolejny trening zrobię, rano na pierwszej lekcji trenowałam układ z koleżanką, więc 45 tańca nowoczesnego, ekspresywnego to około 300 kcal spalonych  wliczając w to łącznie 30 min marszu do szkoły i ze szkoły.

Jest okej

Jutro nie mam żadnych sprawdzianów, w czwartek jedynie matma, więc na spokojnie, za to kolejny tydzień, ostatni przed feriami jest straszny, w poniedziałek sprawdzian z biologii i historii, w czwartek z hiszpańskiego i angielskiego. D
Ale dam radę XD

A co u Was? Jak idzie odchudzanie? Do napisania Motylki <3

sobota, 13 stycznia 2018

Żyję!

 Witajcie Motylki!

 Na wstępie oznajmiam Wam, że żyję! Wiem, miałam napisać notkę w poniedziałek, ale przez cały tydzień siedziałam w książkach do północy, czasem nawet do 1 w nocy, trzeba doliczyć jeszcze ćwiczenia...

No i wylukałam na necie świetny serial, niestety wyemitowano tylko jeden sezon ze względu na niską oglądalność. Jest to "Bractwo czerwonej opaski". Uwielbiam ten serial, niedługo skończę ten sezon i z pewnością będę czuła niedosyt. Może napiszę jakąś opowieść o ich dalszych losach...? Dajcie znać w komentarzu czy chciałybyście coś takiego czytać, na Wattpadzie na pewno się ona pojawi ;P 

Jeżeli chodzi o oceny to wynik jest taki, że jedna ocena poszła mi w górę (z proponowanej na śródroczną) a trzy poszły w dół. Świetnie, prawda? 😂👌 Najważniejsze, że średnia trzyma się ponad 4.

Kumpela wkopała mnie i drugą kumpelę do nauczycielki na lekcji podstaw przedsiębiorczości. Historia była taka:

Mieliśmy w parach zaliczać rozmowę kwalifikacyjną, ale Antek (byłam z nim w parze) się rozchorował.  Mojej kumpeli partnerka do zadania też się rozchorowała i nie mialyśmy z kim, a nie byłyśmy przygotowane, żeby razem to zrobić, więc nie poszłyśmy na tę lekcję, tylko siedziałyśmy w szatni. Druga kumpela powiedziała sorce, gdy ta spytała gdzie jesteśmy, że jesteśmy w szatni. Kiedy nam się tłumaczyła stwierdziła, że nie wiedziała, co powiedzieć.  Mogła powiedzieć po prostu, że nas nie ma! Zdenerwowało mnie to, ale nie dałam tego po sobie poznać. Ehh...

Po za tym nie mam nic ciekawego do opowiedzenia. W tym tygodniu nie działo się nic ciekawego, mój plan dnia był przez cały czas następujący:

szkoła
dom
do sklepu po wodę
serial
nauka
przerwa na ćwiczenia
nauka
serial

To było straszne, te 5 dni dłużyło mi się niemiłosiernie, aż zastanawiałam się, kiedy wróciłam do szkoły po przerwie, bo myślałam, że minął jakiś miesiąc. Eh

A co u Was słychać? Zaczęłyście już ferie czy czekacie jak ja?
Do napisania, stay strong <3

niedziela, 7 stycznia 2018

Powroty, ach powroty...

 Hej, hej, hej!

 Co nowego?     Jutro szkoła!

Kto się cieszy?  Nie ja! 😍😂

Jestem już od 18 w mieście, gdzie się uczę, nadrobiłam zaległości z przedmiotów, które mam jutro, na spokojnie będę mogła pójść spać, bo jakbym miała jutro rano dopiero przyjechać, poszłabym do szkoły jak głupia XD A tak to na spokojnie <3

Przytyłam, ale to nic nowego.
Nienawidzę siebie :)

Zapomniałam z domu leków, może mi się z powrotem nie pogorszy.

W tym tygodniu jeśli nie umrę, to będzie super. Masaaaa sprawdzianów, zaliczeń, kartkówek.

Też macie tak, że przez pół roku nauczyciele nie zdążyli się ze wszystkim wyrobić i przed samymi feriami macie multum pracy i nauki, bo nagle wszyscy zadają Wam miliony kartkówek i sprawdzianów?

Jeśli nie- to jesteście prawdziwymi szczęściarami <3

To jest bez-sen-su. Nauczyciele narzekają, że mają tyle sprawdzania, a dla rodziny też muszą znaleźć czas.
 A my? My musimy się nauczyć na każdy przedmiot, znaleźć czas dla rodziny, przyjaciół, samych siebie i przy tym nie zwariować. Brzmi niemożliwie, prawda?
 Planowałam, żeby zacząć się uczyć, bo mam to szczęście, że dużo zapamiętuję z lekcji, więc mam całkiem dobre oceny, ale zawsze mogą być one lepsze. Moje postanowienie (jedno z postanowień ;P) jest takie, żeby poprawić oceny i zacząć się więcej uczyć. Jutro pierwszy raz w tym roku idę do szkoły i już mi się nic nie chce. Będzie ciężko.

 PRAWIE ZAPOMINAŁAM!

W piątek koło 17 przyszedł do mnie mój przyjaciel, chcieliśmy obejrzeć horror, zdecydowaliśmy się na Paranormal Activity 2, osobiście twierdzę, że było to nudne, a ja na prawdę boję się horrorów xD
Po tym filmie zdecydowaliśmy się obejrzeć Ciemniejszą stronę Grey'a, on oczywiście twierdzi, że cała ta saga to zwykły pornos, ale ja i moje przyjaciółki (i większość dziewczyn-kobiet również! ;P) wiemy swoje. Oczywiście po obejrzeniu drugiej części zmienił zdanie choć trochę <3
    Ale do rzeczy! Przymilał się do mnie podczas oglądania Greya, aż w końcu mnie pocałował po raz pierwszy... I tym oto sposobem, oglądając Ciemniejsza strona Grey'a, całowaliśmy się kilka razy.
  Nie mam pojęcia, czy to coś dla niego znaczyło, nie rozmawiamy o tym, ale było super <3

  Jutro postaram się napisać kolejną notkę, powiem o swoich przeżyciach związanych z powrotem do szkoły 😂 i może dam jakieś porady jak przetrwać ten dłużący się w nieskończoność czas oczekiwania na ferie, wakacje i jak umilić sobie naukę. Coś takiego :)

A teraz dobranoc, po jest po 22, mam zamiar wyglądać jutro jak człowiek, nie zombie :D
Do napisania Motylki <3

środa, 3 stycznia 2018

Nic nowego

Witajcie Motylki!
Jest środa, a ja jak taki nieogar siedzę sobie w domku.
Dlaczego?
Bo w tym tygodniu mam jeszcze zwolnienie ze szkoły i masę leków.

Coś mi po tej anginie na oskrzela siadło.

Poza tym nie mogę schudnąć, nie umiem! Ciągle się waham, kiedy spadam to za chwilę wracam do wagi. Nie mam pojęcia co robię źle, ale mnie to dobija, bo jak można być takim nieudacznikiem? Wkoło każdy chwali mi się ile to oni nie schudli. To dołujące.

Jeszcze dziś wylałam sobie na łydkę trochę herbaty z kubka, była świeżo zalana więc się poparzyłam.
Super zaczynam rok XD

A jak tam u Was? Coś nowego? Czy może chorujecie jak i ja?
Do napisania! <3